Wywiad / Michele Bravi: "Piosenka Tiziano Ferro? Wszystko dzięki Morganowi!"

przez Laurę Frigerio

Michele Bravi jest nieśmiałym i bardzo słodkim chłopcem. W nim wciąż nie ma śladu tego „gwiezdnego powietrza”, które czasem rujnuje wiele młodych talentów. Krótko mówiąc, mimo że właśnie wygrał 7. edycję „X Factor”, nie padł mu do głowy, a wręcz zastanawia się, jak się tu dostał. A w międzyczasie przygotowuje się do "oficjalnego wejścia" w świat muzyki swoją pierwszą epką zatytułowaną "Życie i szczęście".

Więc Michele, jak to jest być artystą z "X Factor?"
Jestem bardzo szczęśliwy! Powiedziałbym, że poszło bardzo dobrze, także dlatego, że nie spodziewałem się wygrać.To prawdopodobnie piosenka Tiziano Ferro dała mi ważny impuls. I szczerze mówiąc, nadal nie wiem, czym jest mój X Factor, spodziewam się, że teraz dowiem się, że otwiera się przede mną możliwość realizacji mojego marzenia, czyli tworzenia muzyki na profesjonalnym poziomie.

Kiedy powiedzieli ci, że Tiziano Ferro napisał piosenkę specjalnie dla ciebie, co czułeś?
Byłem bardzo podekscytowany, do tego stopnia, że ​​przed nagraniem pomyślałem o tym przez chwilę, ponieważ czułem się niepewnie, ale potem odłożyłem wszystkie niepokoje na bok i uruchomiłem się: Życie i szczęście to piękna piosenka i zasługuje na wykonanie. Tiziano jest bardzo zadowolony z tego, jak się sprawy potoczyły i również przyszedł do mnie zaraz po zwycięstwie. Jednego jestem jednak pewien: to dzięki Morganowi i ścieżce, którą kazał mi obrać, udało mi się przyciągnąć uwagę postaci takiej jak Tiziano Ferro.

Czym zajmowałeś się przed przybyciem do „X Factor” poza nauką?
Śpiewałem w klubach przy akompaniamencie tylko pianina. Zmieniałem repertuar w zależności od sytuacji, ale zawsze starałem się przedstawiać utwory artystów, których kocham, takich jak Janis Joplin, Amy Winehouse, Anthony and the Johnson, ale także Ivano Fossati, Gino Paoli, Luigi Tenco i Fabrizio De Andrè.

Kiedy nazywają cię „Gianni Morandi 2.0”, czy ci się to podoba, czy nie?
Oczywiście, że się cieszę! Jak mogłoby być inaczej? Gianni Morandi to świetna postać i na pewno chciałbym mieć taką karierę.

I wymyślmy inne imię, które zostało ci nadane: „kochanie” ...
Nazywają mnie tak odkąd wyjechałem. Z jednej strony jestem zadowolony, bo to coś, co wyszło od Simony Ventury, która była dla nas wszystkich swego rodzaju „matką”, ale muszę powiedzieć, że nie jestem taka „kochana”. Jasne, jestem poważnym facetem, ale czasami okazuję się też apodyktyczny.

Nie wierzę w to! Nigdy byś cię nie zobaczył...
Może mam dopiero 19 lat i wciąż nie rozumiem, jaka naprawdę jestem. Widzę siebie tak skomplikowaną!

Czy jest coś jeszcze, co chcesz o sobie ujawnić?
Jestem przesądnym typem: musiałeś zobaczyć, jak zredukowałem garderobę do każdego odcinka! Nosiłem plecak i wyciągnąłem wszystko: lalki podarowane mi przez siostrę, podkowy, bransoletki i tak dalej, jednym słowem wszystkie przedmioty, które uważam za szczęśliwe amulety. I najwyraźniej zadziałały!

Słuchaj, czy zauważyłeś, że masz już wielu fanów?
Tak, i to naturalnie mnie cieszy. Mam tylko nadzieję, że moje życie nie jest teraz całkowicie wywrócone do góry nogami.

Zakończmy plotkarskim pytaniem: czy jesteś teraz zakochany?
Nie, jestem singlem. Teraz myślę tylko o muzyce, ale nigdy nie wiadomo: jeśli nadarzy się okazja, to jest mile widziana Miłość jest jedną z tych rzeczy, których nie można zaprogramować.

Michele Bravi